WYCHOWANIE DOGA NIEMIECKIEGO



Joanna Mróz-Gabrysiak - hodowla z Kuźni Napoleońskiej
artykuł pochodzi z książki „DOG NIEMIECKI” - praca zbiorowa




DECYZJA ZOSTAŁA PODJĘTA – PIES MA PRZYBYĆ DO NASZEGO DOMU.

Zaczną się problemy natury wychowawczej. Aby nie karcić szczenięcia zbyt często, przygotujmy dom na jego przybycie. Zwróćmy uwagę na wiszące kable elektryczne, kontakty, środki chemiczne, które zagrażają naszemu podopiecznemu oraz wiszące firany, obrusy, książki, wystające części mebli, które pogryzione zagrożą naszej kieszeni. Szczenię musi poznać zwyczaje naszego domu, a naszym zadaniem jest ułatwić mu przystosowanie się do nich tak, aby nasze wspólne życie nie było pasmem udręki.

Jeśli nie życzymy sobie czegoś (np. wchodzenia na kanapę) musimy to bardzo stanowczo i konsekwentnie egzekwować. Nie może być tak, ze to czy psiak może wysypiać się w naszej pościeli, zależy od naszego humoru. Dla psa najbardziej czytelne są sytuacje „czarno-białe”: wolno albo nie wolno.

W pierwszym okresie pobytu nasz pupil jest zwykle na tyle mały, że nie może jeszcze wychodzić na spacery. Mamy więc problem z załatwianiem przez niego potrzeb fizjologicznych. Dobrze jest wówczas nauczyć psiaka siusiania w jednym, wyznaczonym przez nas, miejscu wyłożonym np. gazetami (nie polecam rozkładania na drewnianej podłodze folii, gdyż od ostrych pazurków naszego pupila powstaną mikroskopijne dziurki, przez które mocz przedostanie się i podłoga zgnije). Aby piesek chciał załatwić się na przygotowane przez nas gazety połóżmy na wierzchy gazetę już obsiusianą przez niego. Chodzi o to, aby był tam znany psu zapach – jego zapach. Nie ma powodu karcić psiaka jeśli siusia w innym miejscu, wystarczy ostre „fe” i przeniesienie go na gazety. Maczanie psiego pyszczka w odchodach jest niczym nieuzasadnionym barbarzyństwem i pomysłem tyleż idiotycznym co nieskutecznym.

Potem, kiedy minie już wyznaczona terminem szczepienia kwarantanna i możemy już z pieskiem wychodzić, róbmy to kiedy szczenię zje i kiedy się obudzi – wtedy bowiem najczęściej załatwia ono swoje potrzeby fizjologiczne.

Zdrowe, kilkutygodniowe szczenię, które w domu hodowcy pozostawiło gromadkę swojego rodzeństwa, jednocześnie towarzyszy zabaw, będzie u nas szukało równie fascynującego zajęcia. Wybór może paść na wymienione wcześniej firany, obrusy, książki czy meble. Jeśli nasz pupil zajmie się nogą naszego stołu czy tapicerką fotela, dajmy mu znać ostrym „fe”, że nie jesteśmy z tego zadowoleni i odwróćmy jego uwagę jakąś zabaweczką czy dużą kością, którą będzie mógł bezpiecznie i bezkarnie gryźć.

Jeśli musimy zostawić młodego psa samego zostawmy mu kilka rzeczy, którymi będzie mógł się zająć, bo inaczej znajdzie to sobie z własnej inicjatywy.

Większość szczeniąt, które mają mocno rozwinięty instynkt posiadania, broni swej własności. Mając w zębach np. kość nie pozwala jej sobie odebrać zwłaszcza jeśli leży na swoim posłaniu, czyli własnym terytorium. Gdy powarkuje na nas mała, śmieszna kulka, zabawnie marszcząc nos – śmiejemy się z tego i zwykle ignorujemy. Tymczasem jest to pierwszy sygnał niesubordynacji, na który powinniśmy zareagować natychmiast i to dosyć ostro.

Na każdą próbę ugryzienia nas musimy zareagować tak, aby szczenię odczuło to dotkliwie, i co najważniejsze – zapamiętało. Suka-matka w przypadku takiego występku wymierza jeden bolesny „klaps” zębami. Nasza kara musi skutkować podobnie: jeden bolesny klaps, na tyle silny aby zwierzak to poczuł, a na tyle delikatny, by nie zrobić mu krzywdy. Powtarzam: JEDEN KLAPS. Okładanie psa smyczą za każde przewinienie daje efekty niepożądane. Pies boi się lub buntuje. Egzekwując karę nie chodzi o to by szczenię unikało dotyku naszej ręki a na widok smyczy – miast cieszyć się z potencjalnego spaceru – uciekało na posłanie. Ono musi wiedzieć, na którym miejscu domowej hierarchii się znajduje – jeśli będzie znało to miejsce już w wieku kilku miesięcy, opowiadania o apodyktycznych i złych na starość dogach będzie można włożyć między bajki.

Kiedy jest już po kwarantannie zabieramy szczeniaka na pierwszy spacer. Zadbajmy o to by był on dla szczenięcia przyjemny. Szczenię ma prawo się bać – nigdy przecież nie widziało takiej przestrzeni. Wykażmy wtedy wiele tolerancji, dajmy psu oparcie. Nawet bardzo dzielny piesek, który od razu pobiegnie zwiedzać świat w sytuacjach dla siebie wątpliwych będzie szukał schronienia u nas. Postarajmy się, aby pierwsze kontakty z innymi ludźmi i psami były dla naszego pupila pozytywnym przeżyciem. Nie puszczajmy go do ludzi, którzy wyraźnie sobie tego nie życzą, czy do nieznanych psów, które mogą go pogryźć. Zwykle takie niedobre doświadczenia pozostają w psiej psychice i kiedy nasz dożek osiągnie rozmiary cielęcia chętnie sobie swoje krzywdy z dzieciństwa „odbije” na innych psach czy ludziach, wykazując wobec nich nieufność przechodzącą w agresję.

Nawet jeśli mieszkamy w domu z wielkim ogrodem zabierajmy psa na spacery do miasta, niech towarzyszy nam w krótkich podróżach samochodem. Niech psiak pozna jak najwięcej nowych miejsc i sytuacji, bo gdy będzie już wielkim psem trudno będzie namówić go do zrobienia czegoś na co nie będzie miał ochoty.

Wiele osób pyta o relacje dogów z dziećmi. Jeśli mówi się o dogu, że lubi dzieci i jest ich świetnym opiekunem znaczy to, że dobrze wychowany pies i dobrze wychowane dziecko, stanowią świetną kompanię. Nie oczekujmy jednak, że dog mający faktycznie całe pokłady tolerancji dla istot słabszych, pozwoli sobie wkładać kredki do nosa, czy klocki do uszu. My także nie wytrzymalibyśmy tego!

Napisano już tyle opracowań o psychice psów z podziałem na rodzaje charakterów itp., że nie będę się tu powtarzać ani tym bardziej z nimi polemizować. Jedno wiadomo na pewno. Dog jest psem, który potrzebuje bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Bez niego robi się tępy, smutny i apatyczny – nie pokazuje nawet części swoich walorów. Hodowcy, którzy zaczynali swoją przygodę z dogami od jednego czy dwóch psów trzymanych w domu, opowiadają niezwykłe historie o ich wrażliwości, mądrości, oddaniu. „Kiedyś to były dogi” – mówią. Tymczasem dogi są takie same. Trudno tylko wymagać od stojącego w kojcu psa, najlepiej nawet utrzymanego i zadbanego, aby prezentował cechy, których nie miał szans wykształcić ani rozwinąć. Dogi bowiem, historycznie patrząc, nigdy nie mieszkały w psiarniach, nie pozostawały w psiej sforze – to były psy, które zawsze towarzyszyły człowiekowi w jego domu. I byłoby najlepiej, aby tak zostało i teraz.

Reasumując: wszystko czego nauczymy maleńkiego szczeniaka odbierzemy sobie w dwójnasób mając przyjemność obcowania przez kolejnych kilkanaście lat z mądrym, dobrze wychowanym psem.